Reżyser Pułapki znowu straszy. Jak zwykle skutecznie.Małe miasteczko na Alasce, co roku pogrąża się na 30 dni w mrokach nocy. Tego roku ciemność skrywa przerażające niebezpieczeństwo? Większość mieszkańców Barrow na Alasce przeprowadza sie na okres 30 ? dniowych ciemności na północ, gdzie panują bardziej przyjazne warunki pogodowe. Garstka pozostałych osób z przerażeniem odkrywa, że w odciętym od świata miasteczku nie są sami? Przed nieznanym zagrożeniem usiłuje bronić mieszkańców para szerfów ? Eben (Hartnett) i Stella (George). ?Możesz nie wierzyć, że istnieje jeszcze trochę krwi do wyssania z wysuszonego trupa, jakim są filmy o wampirach ? no cóż, mylisz się? Gary Thompson, Philadelphia Daily News ?Groza powraca w mroźnej scenerii. To horror, który łączy wszystkie najlepsze składniki gatunku? Vince Koehler, Entertainment Spectrum ?30 dni mroku jest dla filmów grozy tym, czym Tożsamośc Bourne?a dla filmów sensacyjnych? Fred Topel, Can Magazine ??łyk świeżego powietrz pośród zalewu nudnych remake?ów i filmowej miernoty dla dzieciaków? David Nusair, Reel Film Reviews
OD KOMIKSU DO FILMU
30 dni mroku swą długą drogę na ekrany rozpoczęło od publikacji komiksu autorstwa Steve'a Nilesa i Bena Templesmitha pt. 30 dni nocy. Ta mini-seria ? zaledwie trzy książki ? stała się dla duetu twórców punktem zwrotnym w ich karierze. Stworzyli nowy wizerunek wampira, wnosząc powiew świeżości do klasycznych historii wampirycznych. ?Zakochaliśmy się w tym pomyśle ? opowieści o wampirach przybywających do Barrow na Alasce, gdzie słońce zachodzi na cały miesiąc? mówi producent, Rob Tapert, który wraz ze swym współpracownikiem, Samem Raimi, stworzył Ghost House Productions, by przenieść tę historię na wielki ekran. ?Dla Sama i dla mnie 30 dni mroku to powrót do korzeni, jakimi był nasz film Martwe zło.? W roli reżysera Raimi i Tapert obsadzili Davida Slade'a, którego pierwszy film, niezależny obraz Pułapka, wywarł na nich spore wrażenie. ?David ma styl i pomysł. Ma wiarę w słuszność tego, czego oczekuje i wie jak to osiągnąć. Potrafi znaleźć sposób, by zrealizować swoją ideę we współpracy z zespołem ? po prostu rzuca się na film z pazurami? mówi Tapert. Reżyser, na długo przed tym, zanim podjął się ekranizacji 30 dni mroku, kupił sobie pierwszą serię komiksu. ?Uwielbiam twórczość Bena Templesmitha ? szczególne wrażenie robi na mnie fragment, gdy Eben przeszukuje wzrokiem przestrzeń i spostrzega wampiry po raz pierwszy? mówi Slade. ?Po wyreżyserowaniu mojego debiutanckiego filmu uczestniczyłem w spotkaniu, na którym producent wykonawczy z Columbia Pictures wspomniał, że wytwórnia ma prawa do ekranizacji tego komiksu. A ja powiedziałem 'Odgryzłbym sobie rękę, by móc to nakręcić!'? Komiks miał wpływ na odrodzenie się mody na wampiry. Choć wampiry pojawiły się w zachodniej literaturze już w czasach Lorda Byrona, a w innych kulturach znacznie wcześniej, zdaniem Nilesa i Templesmitha, dawno przestały budzić przerażenie. Twórcy uznali, że 30 dni mroku to doskonała okazja, by powrócić do korzeni gatunku - bez nawiązań do gotyckiego klimatu sprawić, że wampiry zajmą miejsce ulubionych potworów. ?Jedną z rzeczy, na której nam z Benem naprawdę zależało, było ponowne uczynienie wampirów przerażającymi? mówi Niles. ?Widzieliśmy wampiry rodem z opakowania płatków śniadaniowych Count Chocula. Te, z którymi nastoletnie dziewczyny umawiają się na randki. Nam chodziło jednak o dzikie potwory, które mają ludzi za nic ? stanowią oni dla nich jedynie pożywienie. I Ben, tworząc komiksowe wizerunki, zrobił zdecydowany krok naprzód.? ?Chodziło mi o czystą, nieokiełznaną dzikość, z domieszką czegoś nieznanego? mówi Templesmith ?Klasyczny wizerunek wampira to inspirowany gotycką stylistyką stręczyciel. A ja chciałem krwiożerczych maszyn.? Templesmith twierdzi, że autorom filmu udało się zrealizować jego wizję. ?David i jego zespół rzeczywiście uchwycili to, o co chodziło. Wystylizowali odpowiednio materiał, potrafili wczuć się w ten komiks? mówi Tapert. ?Połączenie rysunków Bena z żywą akcją nadało w efekcie filmowi jego własny, oryginalny wyraz.? O autentyczności filmu zdecydował między innymi sposób, w jaki przedstawione zostały wampiry, które wyglądają prawie jak ludzie. ?Chciałem tylko minimalnie zdeformować twarze naszych wampirów, tak, by wyglądały odrobinę mniej ludzko, ale nadal bardzo realistycznie? mówi Slade. ?By były dość ludzkie, by można było je rozpoznać, a zarazem wyraźnie nie takie same, jak twoja czy moja twarz.? By zrealizować tę wizję, twórcy filmu zwrócili się do artystów z nowozelandzkiego Weta Workshop, którzy wcześniej pracowali na planie obsypanych Oskarami obrazów Władca pierścieni i Opowieści z Narnii. ?Staraliśmy się być wierni oryginałowi stworzonemu przez Bena, ale jednocześnie chcieliśmy wykreować nowego Nosferatu ? szokującą, oryginalną wersję dla pokolenia współczesnych wielbicieli wampirów? mówi Tapert.
CASTING
Pierwszym wyzwaniem, z jakim musieli zmierzyć się twórcy filmu, było obsadzenie ról w taki sposób, by aktorzy mogli na ekranie możliwie wiernie odtworzyć sylwetki bohaterów komiksu. Josh Hartnett, który w 30 dniach mroku gra Ebena, szeryfa Barrow, był pod wielkim wrażeniem tego, jak świetnie film łączy wszystkie najlepsze cechy gatunku. Przed przyjęciem tej roli spotkał się z Davidem Slade'em, żeby omówić reżyserską wizję filmu. ?Poszliśmy do baru, do którego chodziłem, odkąd skończyłem dwadzieścia jeden lat ? to dla mnie bardzo swojskie miejsce. Kiedy stamtąd wychodziliśmy, David zrobił kilka zdjęć baru, a parę dni później przysłał mi je mailem. Sposób, w jaki sfotografował to miejsce, spowodował, że nie potrafiłem go rozpoznać ? wyglądało, jak nawiedzone. I pomyślałem sobie 'Ten facet potrafi sprawić, że ciarki chodzą po plecach.'? Josh doskonale sprawdził się w roli szeryfa. Choć ma naturalne predyspozycje do grania romantycznych bohaterów, tutaj buduje wizerunek bardziej złożony, niejednolity, pokawałkowany. Melissa George przyjęła rolę Stelli, nieco odpychającej żony Ebena. ?To bardzo silna kobieta? mówi George. ?Uwielbiam role, które pozwalają eksponować jednocześnie moc mojej bohaterki i jej wrażliwość. Stella kocha ludzi ze swojego miasteczka, kocha Ebena i kocha ..swoją broń.? Tapert przyznaje, że to Slade pierwszy wpadł na pomysł obsadzenia George w tej roli. I od razu stało się jasne, dlaczego. ?Tylko Melissa potrafiła przydać tej postaci tyle ciepła? twierdzi producent. Danny Huston gra rolę Marlowa, przywódcy wampirów. ?30 dni mroku prezentuje bardzo klarowny i jednoznaczny sposób myślenia o kinie: chodzi o to, by straszyć? mówi aktor. ?Mam wiele współczucia dla kogoś takiego, jak Marlow? śmieje się Huston. ?Pracowaliśmy niemal wyłącznie w nocy, więc przywykłem do trybu życia wampira ? wracając z planu zdjęciowego wzdrygałem się, gdy pojawiały się pierwsze promienie słońca.? Ben Foster, który wcielił się w postać Nieznajomego, był zaintrygowany możliwościami, jakie daje jego postać. ?On osiąga poziom fanatyzmu? mówi ?Jaki człowiek zaangażowałby się w grupę tak bardzo, by chcieć oddać za nią życie?? Slade twierdzi, że Nieznajomy odgrywa bardzo szczególną rolę w tej wampirycznej historii. ?Gdyby to był świat Brama Stokera, byłby Renfieldem? mówi reżyser. ?Nieznajomy pomaga tym, którzy desperacko chcą stać się wampirami. W momencie, gdy rozpoczyna się akcja filmu, widzimy ostatnią noc jego życia w skórze człowieka.? David Slade bardzo wysoko ocenia kreację Fostera: ?Ben stworzył rolę niezwykle emocjonalną. Znalazł sposób, by zbudować postać nie tylko podłą i odrażającą, ale zarazem taką, która budzi pełną sympatię ? absolutną sympatię dla demona.?
ZDJĘCIA
Podobnie, jak pozostali twórcy, operator, Jo Willems, planując zdjęcia do 30 dni mroku, rozpoczął od odniesień do oryginału. Komiksowa kreska, paleta kolorów i wizerunki wampirów ? by uzyskać obraz, jaki stworzył w wyobraźni Slade, potrzeba było wielu wyczerpujących prób. ?Mniej dbaliśmy o barwy zbliżone do rzeczywistych - bardziej interesowały nas kolory, którymi posłużył się Ben Templesmith? mówi Slade. ?Potrzebowaliśmy słabo nasyconej, nieco wyblakłej, wyjałowionej nocy ? nie błękitu, jaki można zobaczyć na starych westernach, czy głębokiej czerni, ale metalicznej, księżycowej poświaty.? Willems zauważył, że obraz w filmie odbiega nieco w detalach od tego z komiksu, ale pozwala zachować nastrój, wrażenie, jakie stworzył Templesmith. ?Obraz, jaki zaczerpnęliśmy z komiksu nie jest, aż tak zdecydowanie monochromatyczny. Wybraliśmy paletę lekko spłowiałą, o mniej nasyconych barwach. Miejscami tylko zaznaczona została wyraźnie krwista czerwień? mówi operator. W rezultacie operator uzyskał obraz, który jest chłodny, prawie niebieski i pozostawia srebrzystą poświatę na skórze wampirów. ?Pracuję z Jo Willemsem od około dziesięciu lat z przerwami? opowiada David Slade. ?Wracam do tej współpracy tak często, jak tylko mogę, ponieważ rozumiemy się na planie niemal bez słów, co sprawia, że właściwy efekt osiągamy szybko i bez zbędnego wysiłku. Jo jest fenomenalnie utalentowanym operatorem. Obraz, jaki chcieliśmy uzyskać w tym filmie, wymagał, byśmy spędzali potwornie dużo czasu na projektowaniu oświetlenia. I Jo podjął to wyzwanie.?
SCENOGRAFIA
?Komiks jest niezwykle interesujący w warstwie graficznej? mówi scenograf, Paul Austerberry. Monochromatyczna paleta barw komiksu, w której wyrazistymi plamami koloru są tylko czerwień krwi, płomienie i uniform strażacki Stelli, stała się podstawową inspiracją dla stworzenia filmowego obrazu. Jednym z największych wyzwań scenograficznych było zaprojektowanie i wybudowanie fikcyjnego miasteczka Barrow na Alasce ? opustoszałego, nieprzyjaznego miejsca, które miało okazać się żyznym gruntem dla wampirów. Zadaniem Austerberry'ego było stworzenie miasta przepojonego uczuciem przerażenia i pustki - tak chciał reżyser. Jednak prawdziwe, istniejące na Alasce Barrow zaoferowało scenografowi wspaniały materiał wyjściowy, inspirujący i dający możliwość licznych odniesień. ?To najdalej na północ wysunięte osiedle ludzkie w Ameryce Północnej. Można tu znaleźć tylko podstawowe formy ? nie ma żadnych zdobień? mówi Austerberry. Tylko dwa plany zdjęciowe były autentyczne, pozostałe zostały wybudowane przez zespół Austerberry'ego. Stworzenie zabudowań fikcyjnego Barrow na potrzeby filmu dało jego twórcom niezbędną swobodę. Wybudowali oni główną ulicę miasta, Rogers Avenue, która biegnie w stronę wielkiego pola otaczającego bazę sił powietrznych. W tych dekoracjach ekipa techniczna mogła wywoływać zamiecie śnieżne, rozniecać ogień, wykonywać kaskaderskie ewolucje tak, jak wymagała tego opowiadana historia. ?Mieliśmy ciemne, niemal czarne budynki i śnieg ? David chciał wykreować sylwetę miasta o surowej geometrii, przeciwstawiając czerń bieli? mówi scenograf. Na planie filmowym obecnych było jednocześnie czterdziestu pięciu stolarzy budujących Barrow. Szczęśliwie dla twórców filmu, w okresie przygotowań do zdjęć, miejscowa Rada Miejska w Auckland podjęła decyzję o akcji recyklingowej. ?Mieliśmy pozwolenie od lokalnych władz, by posprzątać i w ten sposób zgromadziliśmy ogromną stertę rupieci, które zostały wykorzystane w budowie scenografii? wspomina Austerberry. ?To zminimalizowało koszty, a w dodatku było bardzo użyteczne dla miasteczka i przyjazne dla środowiska.? Kluczowym zadaniem, jeżeli chodzi o efekty specjalne, było zapewnienie odpowiedniej ilości śniegu: na planie filmowym na Alasce odgrywał on niemalże rolę jednego z bohaterów. Ekipa odpowiedzialna za produkcję śniegu, kierowana przez Jasona Dureya, stworzyła ponad 280 ton śniegu. Była to ? aż do dzisiaj ? największa śnieżna produkcja tego zespołu. Śniegu było nawet wyraźnie więcej niż w realizowanych przez tę ekipę Opowieściach z Narnii, gdzie na planie zużyto aż 35 ton. By wyprodukować taką ilość śniegu, zatrudniono 30-osobowy zespół, który wykorzystał 150 ton siarczanu magnezu, 90 ton pociętego na strzępy papieru, 12 ton wosku, 9 tysięcy worków kory, ponad 3 tony sztucznego śniegu, 26 tysięcy jardów białych koców, 400 opakowań eko-śniegu i 7 tysięcy litrów piany. Innym kluczowym składnikiem była, rzecz jasna, krew. Kiedy wampiry atakują, czerwień staje się dominującym kolorem w obrazie filmowym. Na potrzeby tej ekranizacji przelano 4 tysiące litrów sztucznej krwi. W kulminacyjnej scenie, gdy miasteczko płonie, ekipa filmowa zużyła około 5 ton propanu, by wzniecić pożar.
KASKADERZY
Podobnie, jak pozostałe zespoły, kaskaderska drużyna Allana Poppletona balansowała na cienkiej linie pomiędzy próbą odtworzenia oryginalnego dzieła a przedstawieniem rzeczywistego świata na ekranie. Od samego początku reżyser chciał, by wampiry robiły jedynie to, co mogliby zrobić ludzie. ?To nie są nad-ludzie, one są tylko arcy-podłe? mówi Slade. ?Nie mogliśmy przesadnie przekraczać praw natury ? mogliśmy jedynie odrobinę je naginać. Nie stosowaliśmy żadnych uprzęży ani ubezpieczeń z drutu. Kiedy wampiry biegają po budynkach, to po prostu mają skakać z dachu na dach. Allan Poppleton był wobec takich oczekiwań pozytywnie nastawiony; powiedział: 'Możemy to zrobić.' Podczas naszego kolejnego spotkania przedstawił mi ekipę swoich niesamowitych, skaczących kaskaderów.? Poppleton mówi: ?Wszystkie te elementy, włącznie z zeskokami na samochody i budynki, są autentyczne i by je wykonać, nie używaliśmy żadnych zabezpieczeń z drutu czy innych tricków.? W trakcie treningów, by opanować te umiejętności, członkowie zespołu Poppletona posłużyli się techniką zwaną fly-metrics. Stanowi ona kombinację kilku różnych rodzajów ćwiczeń, pomyślanych w taki sposób, by dodać ich wykonawcom szybkości. Ponadto Poppleton współpracował cały czas z działem scenografii i kostiumów, by zyskać pewność, że stroje i dekoracje wytrzymają wyczyny jego ekipy. Protezy dostarczone przez Weta Workshop stanowiły dodatkowe wyzwanie. ?Długie paznokcie sprawiały, że chwytanie się czegoś rękami dawało złudne poczucie bezpieczeństwa? opowiada szef kaskaderów. ?Ponadto, każdy wykonawca miał zęby i ochraniacze na usta dostosowane specjalnie dla niego, tak, by nikt nie przygryzł sobie warg podczas wykonywania skoków.?
CHARAKTERYZACJA I EFEKTY SPECJALNE
Film, w którym wampiry zostały wymyślone właściwie na nowo, wymagał w pełni profesjonalnego warsztatu, by można było ? łącząc doświadczenie i wyobraźnię ? stworzyć rewolucyjne projekty potworów. Twórcy 30 dni mroku, by przenieść wizję Bena Templesmitha z komiksu do realnego świata, wybrali zespół, który za wcześniejsze dokonania nagrodzony został Oskarem ? Weta Workshop. ?Po spotkaniu z Davidem Slade'em szybko zdaliśmy sobie sprawę z tego, że to nie będzie zwykły film? mówi Richard Taylor z Weta. ?Od razu zorientowałem się, że ten projekt daje wiele wspaniałych, twórczych możliwości naszemu zespołowi. I poczułem, że to będzie film, w którym Gino Acevedo, nasz wieloletni współpracownik, specjalista od protez, powinien pełnić rolę kierownika ekipy techników. Zaproponowałem to Davidowi, a on po spotkaniu z Gino przyznał, że to znakomity pomysł, by powierzyć mu nadzór nad charakteryzacją. Po kilku miesiącach szczerze zaprzyjaźniliśmy się z Davidem, a wielu członków ekipy charakteryzatorskiej kierowanej przez Gino twierdziło, że inspiracja ze strony reżysera, jego profesjonalna wiedza oraz fundamentalne rozumienie tego, czym jest horror jak gatunek, sprawiły, że praca na planie 30 dni mroku była jednym z najwspanialszych i najbardziej satysfakcjonujących doświadczeń w ich zawodowej karierze.? Do zespołu kierowanego przez Gino Acevedo dołączył profesjonalnie zajmujący się protezami Gareth McGhie z Weta Workshop oraz specjalistka od fryzur i makijażu, Frances Richardson. Razem z nimi pracowała potężna ekipa techniczna, której zadaniem było tworzenie zębów, ran, krwi, paznokci, pocisków i wszelkich wynalazków, które ożywiłyby wampiry. Najważniejsze były zęby. Nie chodziło o stwory, które mają dwa niewielkie kły; wampiry w 30 dniach mroku to prawdziwie krwiożercze maszyny ? takie, jakie stworzył Templesmith. ?To wygląda prawie jak szczęka rekina? wyjaśnia Acevedo. ?Ich zęby mają kształt klinów i są dość nieregularne. Gdy się na nie patrzy, wydają się naprawdę straszne.? Jeden z techników Weta, Steve Boyle, był odpowiedzialny za projekt specjalnych szczęk, które sprawiały, że wampiry wydawały się jeszcze bardziej przerażające. Wampiry mają też więcej niż 32 zęby, mieszczące się zazwyczaj w ustach dorosłego człowieka. Najbardziej wyjątkowe uzębienie prezentuje mała wampirzyca, którą zagrała Abbey-May Wakefield. ?David chciał, by jej kły były dłuższe i smuklejsze, podobne do igieł ? całkiem jak u szczenięcia? mówi Acevedo. Wampiry posiadają też bardzo długie paznokcie, które stanowiły prawdziwe wyzwanie dla ekipy z wielu różnych powodów. Po pierwsze, zwykły sposób doczepiania paznokci ? za pomocą specjalnego kleju ? jest co prawda dość łatwy, ale może okazać się niewystarczająco trwały. ?Czasami zdarza się fantastyczne ujęcie. A potem przeglądasz materiał, widzisz, że paznokcie odpadły i wszystko idzie do kosza...? mówi Acevedo. Po drugie, paznokcie powinny by miękkie i giętkie, tak, by kaskader podczas kręcenia którejś ze scen akcji nie skaleczył kolegi albo samego siebie. By sprostać tym wyzwaniom, Acevedo i jego ekipa wykonali odlewy dłoni każdego z aktorów i wyrzeźbili nowe końce palców z doczepionymi paznokciami. Na podstawie tych modeli wykonaliśmy kopie dłoni, a właściwie końcówek palców wypełnionych silikonem. Następnie Samantha Little stworzyła gipsowe modele palców, aby oblać je lateksem, a następnie wysunąć jego cienką warstewkę nieco poza obrys, tak, by później mógł zakryć palce aktorów. Następnym krokiem było przyklejenie do nich paznokci poliuretanem. Dzięki takim właśnie specjalnym ?rękawiczkom?, przyklejone a następnie pomalowane paznokcie były znakomicie spojone z palcami aktorów i nie było mowy, by przypadkowo odpadły. Wampiry mają też bardzo blady, niemal chorowity odcień skóry. ?To wygląda pięknie ? powabne, opalizujące lśnienie? zachwyca się Acevedo. ?Użyliśmy specjalnej farby do ciała zwanej ?tusz do tatuażu?, z australijskiej Latony.? Kiedy rozpoczynaliśmy zdjęcia do 30 dni mroku, każdy z aktorów spędzał rano półtorej godziny na charakteryzacji, ale pod koniec doszliśmy do takiej wprawy, że zajmowało to już tylko połowę tego czasu. ?David bardzo dokładnie wiedział, czego chce? mówi Acevedo. ?Chodziło o coś, co musiało być niepodobne do niczego, co widzieliśmy dotąd, ale też powinno było wyglądać pięknie ? nie chciał , by wypadło to po prostu groteskowo.?
Pobierz aplikację Filmwebu!
Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.